Anna Konik, W tym samym mieście, pod tym samym niebem…
Anna Konik
W tym samym mieście, pod tym samym niebem…, część II (Białystok), 2012/2013
wideoinstalacja, 7 filmów wideo (kolor, dźwięk), różna długość, pętla; obiekt, rama metalowa, bluzka
Kolekcja II Galerii Arsenał w Białymstoku. Praca zakupiona przez Galerię Arsenał w 2014 i 2015 r.
Jednostkowe narracje mają wspólne cechy. Żadna z kobiet nie opuściła ojczyzny dobrowolnie, uciekały przed wojną, śmiercią, prześladowaniami religijnymi i piętnem społecznym. Najczęściej to oddalone od rodziny samotne matki, których mężowie nie żyją bądź ich los jest nieznany. W nowym miejscu czują się wykluczone. Nie mając statusu uchodźczyń, nie mogą podjąć pracy, odnalezieniu się w realiach nie sprzyja bariera językowa. Męcząca jest monotonia życia ograniczonego do ścian depresyjnego, także pod względem architektury, ośrodka. Najbardziej bolesny zaś – brak akceptacji ze strony lokalnej społeczności, krzywe spojrzenia ludzi, strach i nieprzychylne komentarze. Historie te nie są jednak pozbawione optymizmu i chęci budowania nowego życia, podyktowanej myślą o dzieciach.
Zapraszając do projektu Polki, Konik skonfrontowała je z irracjonalnym lękiem przed Innym. Warunkowany językiem, religią i kulturą, kształtuje on postawy lokalnej społeczności, wyrzucając imigrantki poza jej obręb. Jedna z interlokutorek artystki powiedziała, że chciałaby „aby [mieszkańcy miasta] postawili się na naszym miejscu”. Konik stworzyła taką właśnie sytuację. Polki mówiły w pierwszej osobie, pozwalając wybrzmieć Innym poprawną polszczyzną, użyczyły im swoich twarzy. Nieprzystawalność treści do narratorek uwypukliła bariery, ale i uruchomiła mechanizm ich przełamywania. Żadna z kobiet nie potrafiła mówić bez emocji. One nagle były Nimi-Innymi. Obudzona przez artystkę empatia stała się kategorią porządkującą te spotkania, rozszczelniającą grube mury stereotypów.
Izabela Kopania
[…] W Sztokholmie poznałam siedem kobiet – uciekinierki z Somalii, Syrii, Iraku, Turcji, Kurdystanu czy Afganistanu, a w Białymstoku Czeczenki i kobietę z Inguszetii. Zobaczyłam w nich przerażający smutek, bo poczucie straconego czasu i przegranej jest ogromne. Są więźniami miejsca i rzeczywistości, są zapomniane i przeklęte. Wszystkie opowiedziały swoje historie o śmierci, tęsknocie, miłości i bólu, potwierdzając, iż zamierzenia jednostki są bezsilne wobec praw rządzących społeczeństwem [Émile Durkheim].
W pracy W tym samym mieście, pod tym samym niebem… próbowałam połączyć dwie rzeczywistości, dlatego zaprosiłam do projektu siedem kobiet szwedzkich oraz siedem Polek. W swoich mieszkaniach do kamery opowiedziały, wcześniej przeze mnie nagrane i spisane, historie nieznanych sobie emigrantek mieszkających w muzułmańskiej enklawie Sztokholmu oraz białostockim ośrodku dla uchodźców „Budowlani”, próbując zrozumieć los tamtej innej. Te, które nigdy nie miały doświadczenia wojny, społecznego wykluczenia, w filmie mówią historie tych, które tego boleśnie doświadczyły. Te kobiety z centrum użyczają swojego głosu, poprawnego języka szwedzkiego czy polskiego, swych mieszkań. Pozwoliły na zaistnienie tej drugiej, na głośne opowiedzenie jej losu. Obce sobie życia i historie spotkały się na krótki moment, znalazły bliźniacze dopełnienie, upragnione zrozumienie.
Anna Konik
Fragment tekstu Anny Konik „Za niewidzialnym murem żyją niewidzialni ludzie...”, opublikowanego w książce NEGOCJACJE. Wybrane projekty artystyczne zrealizowane przez Galerię Arsenał w Białymstoku w ramach programu edukacyjnego Plac Zabaw Arsenał, Galeria Arsenał, Białystok 2013
Anda Rottenberg
Obcy to ja
Pojęcie innego ma wiele odmian i odcieni, ale zawsze oznacza przedstawiciela mniejszości wobec większości. Inny to ktoś, kto się wyróżnia strojem, kolorem skóry, językiem, preferencjami seksualnymi, wyznaniem, lecz także zachowaniem, sposobem życia i zarabiania. Inny to też ktoś inaczej doświadczony: przez los, chorobę, kalectwo, bezdomność, wykorzenienie. […]
Znacznie bardziej złożona jest sytuacja osób dotkniętych jednocześnie kilkoma formami inności. Taka właśnie jest inność uchodźców politycznych, szczególnie jeśli są kobietami. W wypadku uciekinierek z Bliskiego Wschodu czy Azji Mniejszej do nordyckiej czy nawet słowiańskiej Europy mamy do czynienia z obcością kulturową i religijną, z barierą języka i odmiennością stroju, wreszcie z naznaczeniem innym, nieznanym w naszym pokoleniu i naszym kawałku świata doświadczeniem: zagrożonego życia, tortur, gwałtów, głodu. Ta inność skutkuje izolacją uchodźców od społeczeństwa krajów, które miały ich ocalić. Anna Konik nie udziela im bezpośredniego głosu; opowieści Somalijek, Czeczenek, Afganek, Turczynek są wkładane w usta kobiet cieszących się wszystkimi przywilejami członkiń społecznej większości, swoich w swoim kraju, które w ten sposób wnikają w cudzy los, a więc wychodzą na chwilę z bezpiecznego obszaru własnego życia i utożsamiają się z inną, obcą, odrzuconą osobą. Tak zostały zbudowane narracje zarówno azylantek mieszkających w peryferyjnej dzielnicy Sztokholmu, jak i tych, które ulokowano w Białymstoku. W istocie rzeczy projekt artystyczny zlał się tu w jedno z prowadzonym przez Magdalenę Godlewską-Siwerską w Galerii Arsenał programem edukacyjnym, zmierzającym w tym wypadku do dwukierunkowego oswojenia kultur i obyczajów, a więc do zmniejszenia napięć, a może nawet osłabienia niewidzialnej bariery obcości dzielącej dwie społeczności. Transmisja losu obcego za pośrednictwem rozpoznanego i powszechnie akceptowanego swojego pozwala na lepszą słyszalność; przecież swój jest zawsze bardziej wiarygodny niż obcy. Zanim ta transmisja stała się możliwa, należało wniknąć do wyizolowanego z lokalnej społeczności świata uchodźców, zdobyć ich zaufanie i nakłonić do zwierzeń. A potem swój, a właściwie swoja, zanim udzieliła obcej, nieznanej kobiecie własnej twarzy i głosu, musiała dokonać wysiłku „wcielenia się” w jej postać, przejąć jej punkt widzenia, wyobrazić sobie jej dramaty i traumy, a także jej uwarunkowania kulturowe i religijne. Aby do tego doszło, musiała jednak pokonać własne uprzedzenia. W całym tym procesie Galeria Arsenał odegrała rolę neutralnego obszaru negocjacji. Dopiero w wyniku wielomiesięcznych spotkań i pertraktacji kuratorki i artystki z wybranymi do projektu osobami możliwe stało się powstanie dzieła, a następnie pokazanie go uczestniczkom (i bohaterkom) w tym samym, oswojonym już i bezpiecznym miejscu. My, widzowie, obcujemy już z gotowym produktem pod tytułem „W tym samym mieście, pod tym samym niebem…”. Otoczeni polifonią opowieści płynących z wielu ekranów zostajemy mimowolnie wchłonięci do wewnątrz świata, jakiego nie dane nam było doświadczyć. Możemy się wówczas poddać empatii, lecz dzięki przeniesieniu opowieści bohaterek na osoby narratorek, czyli niewielkiej zamianie podmiotów, możemy też nagle zobaczyć siebie w roli obcego, ponieważ pojęcie „swój” i „obcy” jest tak samo okazjonalne jak „zdrowy” i „chory”.
Sztuka Anny Konik przypomina, że tylko krok dzieli nas od bezdomności, ubóstwa, choroby, wysiedlenia czy konieczności szukania schronienia w innym kraju. I wtedy powiemy: obcy to ja.
Tekst opublikowany w książce NEGOCJACJE. Wybrane projekty artystyczne zrealizowane przez Galerię Arsenał w Białymstoku w ramach programu edukacyjnego Plac Zabaw Arsenał, Galeria Arsenał, Białystok 2013
Więcej o wszystkich częściach projektu Anny Konik W tym samym mieście, pod tym samym niebem…: https://www.annakonik.art.pl/in-the-same-city-under-the-same-sky