It isn't important, it's only art... / Nimic important, e doar artă...
Otwarcie: 28.07.2010 / 18:00 | |
Miejsce: Muzeul de Artă Cluj-Napoca, Cluj-Napoca, Rumunia | |
Artyści: Anna Molska, Azorro, Rafal Bujnowski, Vesna Bukovec, Oskar Dawicki, Izabela Gustowska, Malgorzata Jabłonska, Zuzanna Janin, Zbigniew Libera, Magisters, Ewa Partum, Laura Pawela, Agnieszka Polska, Joanna Rajkowska, Sedzia Głowny, Pawel Susid, Radek Szlaga, Julita Wojcik | |
Kurator: Monika Szewczyk |
It isn't important, it's only art...
Anna Molska, Azorro, Rafał Bujnowski, Vesna Bukovec, Oskar Dawicki, Izabela Gustowska,
Małgorzata Jabłońska, Zuzanna Janin, Zbigniew Libera, Magisters, Ewa Partum, Laura Pawela,
Agnieszka Polska, Joanna Rajkowska, Sędzia Głowny, Paweł Susid, Radek Szlaga, Julita Wójcik
Prace z kolekcji Galerii Arsenał w Białymstoku i Podlaskiego Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych
kurator Monika Szewczyk
Muzeul de Artă Cluj-Napoca, Cluj-Napoca (Rumunia)
przy wspólpracy Instututu Polskiego w Bukareszcie
________________________________________________________________________________
To nic ważnego, to tylko sztuka...
Czy dziwi nas opinia wyrażona w tytule, a jeżeli nie, to dlaczego nas nie dziwi? Czy przywykliśmy do nierzetelności mediów oceniających wydarzenia kulturalne według kryteriów efektowności z jednej, a przystępności z drugiej strony? Czy pogodziliśmy się z wrogością urzędników, traktujących sztukę jako kosztowną fanaberię i tworzących hierarchie instytucji kultury, w której niezmiennie galerie są na końcu, jako najmniej przydatne i kłopotliwe? Czy traktujemy jako naturalne nie tylko niedofinansowanie, ale i niemrawość, nieprofesjonalność instytucji kultury? Jeśli tak, to żyjemy w kraju postkomunistycznym, niekoniecznie w Polsce, ale w Polsce również.
Życie artystyczne w Polsce po roku 2000 charakteryzuje się dużym ożywieniem, a jednocześnie słabym zainteresowaniem społecznym, choć to ostatnie stale rośnie. Sztuce, przy jej wysokiej jakości artystycznej i znaczącym uczestnictwie w polskiej rzeczywistości, doskwiera brak wchodzących z nią w dialog intelektualistów. Ma ona wszelkie warunki ku temu, by silnie oddziaływać na procesy społeczne, a zarazem jest wyalienowana. Stan ten zaowocował w sztuce polskiej obfitością dzieł o charakterze tautologicznym, wzmożoną refleksją nad kondycją sztuki i krytyki artystycznej, nad rolą, ale też pozycją artysty, nad misją instytucji kultury czy zagrożeniami związanych z rynkiem sztuki. Po raz pierwszy artyści tak zdecydowanie podjęli, a może raczej rozpoczęli dyskurs, który do tej pory wyraźnie niedomagał, którego brakło.
Od lat narzekaliśmy na niedostatek wnikliwych tekstów krytycznych, na deficyt edukacji artystycznej, na lekceważenie, z jakim spotyka się sztuka współczesna. Artyści przejęli obowiązek krytycznej analizy takiego stanu rzeczy. Palma pierwszeństwa należy tu niepodzielnie do Super Grupy Azorro, formacji złożonej z czterech artystów: Oskara Dawickiego, Igora Krenza, Łukasza Skąpskiego i Wojciecha Niedzielko. Realizowane przez nich filmy całkowicie zawładnęły naszą wyobraźnią, stając się produktem kultowym jak filmy Monty Pythona. „Czy artyście wszystko wolno?”, „Koniec sztuki”, „Wszystko już było”, „Najlepsza galeria”, „Portret z kuratorem w tle” i wiele, wiele innych – to najbardziej ironiczna i zarazem trafna diagnoza świata sztuki. Przeglądamy się w tych filmach jak w lustrze. Właśnie „Hamlet” Azorro, praca o kondycji artysty z kraju postkomunistycznego, z pełnoprawnej, ale wciąż gorszej części Europy, zapoczątkowała wątek sztuki o sztuce w kolekcji Galerii Arsenał i Podlaskiej Zachęty, prezentowany na tej wystawie. Gorzka ironia pojawia się również w obrazie przedstawiającym wyświetlacz telefonu komórkowego „Tu nie ma miejsca na sztukę” Laury Paweli i w egzystencjalnym autoportrecie grupy Magisters „Bardzo wysoki stopień świadomości”.
Paweł Susid wkomponowuje między abstrakcyjne formy lapidarne teksty o sarkastycznym zabarwieniu, stanowiące inteligentny komentarz zastanej rzeczywistości. Często dotyczą one sztuki: „Coś dawno nie widziałem cię na wystawie sztuki nowoczesnej”, „Maluję obrazy nawet drugi raz jeżeli są ładne”, „Coś mi się zdaje, koledzy, że na obrazy z telewizją nie wygramy”. Obrazy Susida funkcjonują podobnie jak plakaty, na których słowa oprócz przekazywania treści pełnią też funkcję znaku plastycznego. Prezentowana praca nie wymaga właściwie komentarza: „...z żalem muszę donieść, że za moich czasów wielu kolegów artystów schlebiało banalnym gustom urzędników, a nieraz i państwa...”.
Szczególne miejsce w tej kolekcji zajmują prace poświęcone innym artystom, często również wynikające z poczucia braku zainteresowania i ze sprzeciwu wobec zaniedbania, zapomnienia osób, które kształtowały przestrzeń sztuki przed nami. Vesna Bukowec podejmuje rolę edukacyjną sztuki, stawiając widzowi pytanie „Czy sztuka jest potrzebna i dlaczego?”, a następnie dopasowuje uzyskane odpowiedzi do prac znanych artystów.
Symptomatyczny jest zrealizowany przez Zbigniewa Liberę w 2004 roku cykl „Mistrzowie”. To seria artykułów prasowych przedstawiających sylwetki artystów, którzy okazali się „niemedialni” dla ambitnych redaktorów albo niezrozumiali dla niedouczonych autorów. Teksty o nich pojawiły się między innymi pod szyldem „Polityki”, „Trybuny Ludu” oraz „Gazety Wyborczej”, w której na pierwszej stronie dodatku „Gazeta Magazyn” znalazł się pożegnalny portret Andrzeja Partuma i wywiad z Janem Świdzińskim. Naturalnie „Mistrzowie” Libery to falsyfikaty wypowiadające to, co niewypowiedziane i (w obecnym stanie rzeczy) niewypowiadalne. To jednocześnie rodzaj hołdu złożonego autorytetom artystycznym Libery.
Wątek „homage” pojawia się również w pracy Ewy Partum przenoszącej czarny kwadrat Malewicza na znak drogowy, w wideo Anny Molskiej „Tanagram”, czy wreszcie w pracach grupy „Sędzia Główny” (Karolina Wiktor i Ola Kubiak) – aranżowanych fotografiach poświęconych znakomitym polskim artystkom Natalii LL i Zofii Kulik. Jednakże w tym ostatnim przypadku pojawia się pytanie, czy „Homage” w tytule jest autentycznym wyrazem szacunku – czy aby, wcielając się w swe poprzedniczki, artystki nie są bardziej zainteresowane konfrontacją, sprawdzeniem własnej skuteczności, czy nie są to prace autotematyczne.
Egocentryzm artysty wydaje się być oczywistym jego przywilejem, artyście wypada być egocentrykiem. Obserwując drobiazgową autoanalizę artysty, poznajemy siebie. Izabela Gustowska przygląda się sobie bez afektacji, z dystansem i przekonaniem o niedostępności prawdziwych informacji. Artystka pokazuje nam siebie we wszelkich aspektach, codziennych szczegółach, i jednocześnie uzmysławia, że nie poznamy prawdy, że prawda o niej jest niedostępna.
W projekcie „Artystka do wynajęcia” Joanna Rajkowska, pracując z ludźmi nad rozwiązywaniem ich codziennych problemów, znosi swój wyjątkowy status twórcy. W ten sposób już nie sztuka, a sama artystka staje się powszechnie dostępna. Rajkowska decyduje się wsłuchiwać w historie zwyczajnych ludzi i uczynić uczestników swojego projektu pierwszymi i najważniejszymi odbiorcami pracy. Pomagając im, pomaga także sobie, usiłując na nowo zdefiniować własną tożsamość wobec obiegu sztuki.
Oskar Dawicki zlecił przez internet napisanie pracy magisterskiej o sobie. Ten dokument o znanym performerze, napisany quasi-naukowym językiem, ma wszelkie pozory pracy naukowej, a jednocześnie podważa wiarygodność naukowych źródeł. Jak mówi Dawicki, jest to „uniwersytecka folia bąbelkowa”, w którą się zapakował.
Tytułowe pytanie pracy Macieja Kuraka „Czy ważne jest, kto chowa się za obrazem?” jest w gruncie rzeczy pytaniem o znaczenie dzieła sztuki, o to, co nadaje obiektowi te rangę. A jeśli decyzja artysty, to kto jest tym artystą i jaki wpływ na naszą ocenę dzieła ma wiedza o jego twórcy?
Przewrotny zabieg stosuje Agnieszka Polska, dokumentując obiekty, które mogą wydawać się dziełami sztuki. Tym samym poddaje próbie nasze zaufanie, że coś jest albo nie jest sztuką. Rafał Bujnowski, pracując nad realistycznym pejzażem, doprowadza go do abstrakcji. Artyści sami podważają sens i znaczenie sztuki, testują ją, rozbierają na czynniki pierwsze.
Rynek sztuki jest w Polsce zjawiskiem nowym, co więcej, upragnionym, długo wyczekiwanym. Wydawać by się mogło, że za wcześnie na kontestację. W projekcie „The Midget Gallery” Katarzyna Kozyra bezlitośnie obchodzi się z instytucjami biennale i targów sztuki. Dokumentuje swoją performersko-organizacyjną działalność, tworzy konkurencyjne wobec berlińskiego biennale i wpuszcza „midgetowego” wirusa na targi sztuki w Bazylei. Ta praca przenosi dyskurs z lokalnego podwórka na teren bardziej uniwersalny, ale nie ułatwia odpowiedzi ma pytanie, czy sztuka jest ważna. Podobnie jak włóczkowy portret Galerii Arsenał wykonany przez Julitę Wójcik, artystkę, która konsekwentnie odmitologizowuje etos artysty.
Prezentowane prace uświadamiają nam, jak daleko odeszliśmy od tak lubianego przez polską publiczność romantycznego paradygmatu twórcy i dzieła, po którym scheda zdaje się być źródłem nieporozumień i trudności w obcowaniu ze sztuką najnowszą. Dużo jeszcze musimy zrobić, by sztuka zaczęła być ważna nie tylko dla nas.