en
Menu
Strona główna - Galeria Arsenał

Good night and bad luck

19.06.2009 - 23.08.2009 / 18:00:00

Good night and bad luck

19.06.2009 - 23.08.2009
Otwarcie: Otwarcie: 19.06.2009 / 18:00:00
Miejsce: Miejsce: Galeria Arsenał, ul. A. Mickiewicza 2, Białystok
Artyści: Artyści: Vered Nissim, Liliana Orbach, Noa Sadka (Izrael) Hubert Czerepok, Dominik Lejman, Marek Wasilewski (Polska)
Kurator: Kurator: dr Ketzia Alon, Monika Szewczyk
A-
A+

Projekt współorganizowany przez Instytut Adama Mickiewicza jako część Roku Polskiego w Izraelu 2008/2009. Projekt finansowany ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rzeczpospolitej Polski.
www.poland-israel.org

Organizacja wystawy:
Artists’ House, Tel Awiw
Galeria Arsenał, Białystok

Współpraca:
Ambasada Izraela w Warszawie
Wystawa w ramach Dni Miasta Białegostoku.
________________________________________

O strachu, bezinteresowności i przypadkowości:
przemyślenia na temat twórczości Liliany Orbach, Vered Nissim i Noi Sadki
dr Ketzia Alon

W tej wystawie biorą udział trzy kobiety – artystki z Izraela i trzej mężczyźni – artyści polscy. Jak możemy odnieść się do tego „biologicznego” zbiegu (a może nie) okoliczności? Czy okoliczności te mogą mieć „wpływ” na dzieła artystów? Czy powinny one znaleźć odzwierciedlenie w ich pracach? Jakiego rodzaju związek prace te powinny tworzyć w nakreślonych geopolitycznych ramach „izraelsko-polskich stosunków roku 2008”? Liliana Orbach, Vered Nissim i Noa Sadka pokazują swoje odmienne, subiektywne postawy wobec owej matrycy międzynarodowych relacji; jednocześnie każda z nich prezentuje całkowicie autonomiczną myśl, bezpośrednio łączącą się z jej dotychczasową twórczością i ukształtowaną, zanim pojawił się domyślny temat tej wystawy. [...]
więcej...

Good night and bad luck
MW

Legendarny amerykański dziennikarz Edward R. Murrow kończył swoje programy telewizyjne zawsze w taki sam sposób. Spowity w kłęby tytoniowego dymu mówił do swoich widzów: „Good night and good luck.” W latach pięćdziesiątych, w epoce biało-czarnej telewizji, w której prowadzący program dziennikarz mógł publicznie odpalać papierosa za papierosem, w cieniu grożącej totalnym atomowym unicestwieniem zimnej wojny, to pożegnanie mogło brzmieć jak ironiczna kpina Lucyfera. Murrow w swoich słynnych audycjach rozprawiał się z szaleństwem rozpętanej przez senatora McCarthy’ego psychozy strachu i podejrzeń. Ta obsesja przełożyła się w kinie popularnym na fantastyczne filmy o ataku obcych, o wojnie światów, o nocach żywych trupów. Najbardziej przejmujące były te, które pokazywały, jak obcy wnikają niepostrzeżenie w nasze ciała, jak sterują naszymi myślami, tak że nawet własny ojciec czy matka mogą nagle okazać się źródłem śmiertelnego niebezpieczeństwa. Wyłączając telewizor, żegnani życzeniem dobrej nocy i szczęścia, śnili o nieszczęściu, którego bezforemny cień mógł czaić się za każdym rogiem. Kiedy Paul Virilio pisał, że telewizor jest dzisiejszym polem bitwy, miał przed oczami katastrofę elektrowni w Czarnobylu i Twin Towers w Nowym Jorku. Analiza wypadku, według autora „Sztuki i strachu”, powinna być postrzegana jako sztuka logiczna, sztuka w stanie czystym. Wynaleźć statek to wynaleźć zatonięcie statku, wynaleźć samochód to wynaleźć karambol drogowy, wynaleźć prom kosmiczny to zarazem wynaleźć jego katastrofę. Nagłe, niespodziewane krachy na giełdzie, katastrofy systemów finansowych całych państw to zupełnie namacalna rzeczywistość dnia dzisiejszego. Naomi Klein w swojej ostatniej książce „Doktryna szoku” opisuje, jak chaos, klęski żywiołowe i społeczne wykorzystywane są do dezorientowania opinii publicznej i ograniczania praw obywatelskich. Szaleństwo wyobraźni, powrót neurotycznego romantyzmu skrytego za fasadą racjonalnego wieku nauki, dobrobytu i postępu znajduje doskonałe odzwierciedlenie w intuicjach sztuki. Poruszanie się artystów w tak narysowanym krajobrazie możemy spróbować określić słowami napisanymi przez Julię Kristevą w „Potędze obrzydzenia”: „Zamiast pytać się o swój »byt«, on zastanawia się nad swoim miejscem; raczej pyta: »Gdzie jestem?« niż »Kim jestem?«. Bo przestrzeń, która interesuje wyrzuconego, wykluczonego, nigdy nie jest jedna ani jednorodna ani nie daje się ogarnąć całościowo. Przestrzeń ta jest w istocie swej podzielna, elastyczna, katastroficzna. Twórca obszarów, języków, dzieł, wyrzucony, nie przestaje wyznaczać zasięgu swojego świata, którego płynne granice – płynne, ponieważ tworzone przez nie-przedmiot, przez wy-miot – cały czas kwestionują jego stabilność i zmuszają do rozpoczynania na nowo. Niezmordowany budowniczy, wyrzucony, jest w zasadzie zbłąkanym. Nocny podróżny, któremu wymyka się cel. Ma poczucie niebezpieczeństwa, utraty, reprezentowane przez przyciągający go pseudoprzedmiot, nie może jednak powstrzymać się, żeby tego nie zacząć i to właśnie wtedy, gdy się od niego oddziela. I im dalej błądzi, tym bardziej jest uratowany”.

Można z tego wnosić, że twórca jest wykluczony, bo zadaje pytania. Artysta dotyka przestrzeni, której nie da się ogarnąć ani nazwać, jej granice są płynne i nieokreślone. To nocny podróżny, który paradoksalnie im dalej błądzi, tym bardziej wydaje się uratowany. Jak pisze Baudrillard w eseju „O inteligencji zła”, jest ono pozbawione obiektywnej rzeczywistości, nie mamy do czynienia z dającym się pojąć przedmiotem, lecz z formą, która pojmuje nas. W innym eseju „O przezroczystości zła” Baudrillard pisze, że stopień, w jakim AIDS, terroryzm; narkotyki i wirusy komputerowe wpłynęły na masową wyobraźnię, powinien nam uzmysłowić, że nie są to jedynie anegdotyczne przypadki irracjonalnego świata. Prawda jest taka, że zawierają one w sobie całą logikę naszego systemu i są jedynie spektakularnym przejawem jego ekspresji. Jednym ze sposobów tej ekspresji jest powrót idei „gotyku” w sztuce. Ta wiktoriańska, romantyczna i dekadencka stylistyka w zaskakujący sposób doskonale zadomowiła się we wrażliwości artystów tworzących na przełomie stuleci. Miesza w sobie w równym stopniu zarówno grozę, jak i groteskę. To atmosfera, w której estetyka punk spotyka się z surrealizmem. Jest reakcją przeciw próbom racjonalnego lub politycznego uporządkowania sztuki. Dlatego bardzo łatwo łączy w sobie wiele sprzeczności. Można by zapytać, dlaczego gotyk teraz.? Gilda Williams we wstępie do redagowanej przez siebie książki o tym zjawisku wskazuje na pojawienie się w sztuce generacji artystów kontestujących kanony stworzone w latach sześćdziesiątych, które powróciły w latach dziewięćdziesiątych pod postacią sztuki neokonceptualnej. Gotyk powraca jako poręczne pojęcie opisowe w czasach, które podobnie jak pod koniec osiemnastego wieku są momentem kryzysu i przesilenia. Nieprzypadkowo jednym z bardziej nośnych określeń ostatnich lat stał się „kulturowy wampiryzm”.

Jednym z objawów kryzysu są cieszące się fantastyczną popularnością teorie spiskowe. Ich wielowątkowe nici wykorzystuje w swojej pracy Hubert Czerepok. Interesują go objawienia świętych, wizyty kosmitów, ezoteryczne źródła nazizmu, spiski wielkich korporacji, egzorcyzmy i wszelkie inne możliwe źródła niewyjaśnionego chaosu w naszym świecie. Źródłem, z którego Czerepok czerpie swoją apokaliptyczna wiedzę, jest Internet. To składowisko wszystkiego nie czyni różnicy między doniesieniami laureatów nagrody Nobla a biuletynem obwieszczającym rychły koniec świata. Obraz, który wyłania się z tej sztuki, jest niejasny, tajemniczy i zamazany. Nie dowiemy się z niego, co artysta myśli o rzeczach, które przedstawia. Pozostawia nas w niepewności, czyżby świat był w rękach szaleńców? Czy jesteśmy manipulowani przez obcych z kosmosu? W jednej z prac Czerepok zainteresował się klątwą rzuconą w średniowieczu przez papieża na miasto Bytom, w którym mieszczanie utopili dwóch księży. Wideo „Possesion” jest typowym przykładem stosowanych przez artystę strategii. Nieokreślony materiał wizualny pochodzi z przepastnych zasobów Internetu. Nie wiemy, choć możemy się domyślać, co przedstawia. Dźwięki są zapisem domniemanego opętania. Nie wiemy i prawdopodobnie nie dowiemy się, czy jest to materiał autentyczny. Pamiętając o tym, że Czerepok nie tylko miesza fikcję i fakty, ale także do fikcji dodaje swoje zmyślenia, możemy tylko dać się ponieść jego mrocznym fantazjom.

Dominik Lejman w swoich połączonych z wideoprojekcjami obrazach stara się zastawić pułapkę na spojrzenie widza. Oglądając obraz, stajemy się w pewnym sensie istotnym fragmentem układu generującego znaczenia. W niektórych realizacjach widz zostaje wręcz wciągnięty do środka, w innych pozostaje na zewnątrz, ale mimo to zmuszony jest do określenia swojej pozycji wobec tego, co widzi. Tak jest w przypadku prac „Oddychaj głęboko (air conditional interior)” i „Status (godzina z time codem)”. Obydwie przedstawiają martwe ciało sfilmowane w kostnicy, obydwu towarzyszy pasek na dole ekranu, na którym zegar odmierza upływ sześćdziesięciu minut. Jak powiada autor, jest to przerażający time code, ponieważ dotyczy on każdego z nas. Nie mierzy już upływu czasu dla martwego ciała, ale dla naszych ciał, które będą martwe. W swojej nowej realizacji Lejman odwołuje się do poetyki horroru, którą łączy z wyrafinowanym malarskim zdystansowaniem. „Trap” pokazuje ucieczkę ciemnym korytarzem. Czarny tunel, na końcu którego widać światło, jest pułapką, w którą zanurza się widz, bo jak twierdzi Louise Bourgeois, sztuka jest doświadczaniem traumy.

Prace Marka Wasilewskiego często wykorzystują technologię found footage lub się pod nią podszywają. Czasami nie wiadomo, czy materiał, który oglądamy, jest oryginalny, ponieważ artysta zapożycza od samego siebie, kopiując lub refilmując własne materiały. Taki niejasny charakter ma seria fotografii pod tytułem „Good night”. Wykonane w ciemnościach przy użyciu lampy błyskowej zdjęcia wystających z pościeli części kobiecego ciała wyglądają, jakby pochodziły z policyjnej kartoteki. Ukazują dwuznaczny status fotografii jako medium, które dostarcza dowodów. Zdjęcia te łączą w sobie beznamiętność reporterskiej rejestracji z dramatyzmem mrocznych narracji i malarskim zamazaniem. Są paradoksalnie wieloznaczne, straszne i niepokojące. Zawieszone pomiędzy pozą i faktem, śmiercią i snem pozostawiają nas w nieusuwalnej niepewności tego, co się wydarzyło.

„Jest, oczywiście, sztuka. Bomba w Galerii Narodowej narobiłaby sporo hałasu. Nie byłoby to jednak dość poważne. Sztuka nigdy nie była ich fetyszem. Byłoby to jak wybicie w czyimś domu paru okien od podwórka; tymczasem jeżeli się chce, żeby właściciel naprawdę się wystraszył, trzeba spróbować co najmniej zerwać dach. Byłoby sporo wrzasku, oczywiście, ale z czyjej strony? Artystów... krytyków sztuki i tym podobnych... ludzie bez znaczenia. Nikt sobie nic nie robi z tego, co oni mówią”. – mówi prowokator Vladimir w „Tajnym agencie” Josepha Conrada. Być może sztuka jest bez znaczenia. Bywa jednak i tajnym agentem, i prowokacją, i prowokatorem. Niejasną zapowiedzią snu, który będziemy śnić po tym, kiedy ktoś powie nam: Good night and good luck.

tekst opublikowany w katalogu wystawy „GOOD NIGHT AND BAD LUCK”,
wyd. Galeria Arsenał, Białystok 2009

 

 

POLSKA-IZRAEL, WSPÓLNY STRACH

 

Relacje polsko-izraelskie nie należą do najłatwiejszych. Obciąża je w znacznym stopniu pamięć historyczna, która jednocześnie komplikuje i spłaszcza międzyludzkie relacje. Nad normalizacją stosunków kładą się cieniem przede wszystkim tragiczne wydarzenia II wojny światowej. Współcześni Żydzi są dla Polaków potomkami tych, którzy ocaleli z zagłady, a stosunek do nich warunkowany jest kształtem debaty o Holocauście, która w ostatnich latach przybiera formy dla Polaków trudne i niewygodne, związane z odkrywaniem antysemickich postaw wśród przedstawicieli polskiego społeczeństwa, a niekiedy – niestety – także jawnie niesprawiedliwe, czego najwymowniejszym przykładem pojawiające się w zagranicznej prasie informacje o „polskich obozach koncentracyjnych”. Na obraz Żydów rzutują również napięte stosunki izraelsko-palestyńskie. Dla Izraelczyków z kolei Polska to kraj, w którym znajdują się dowody nieludzkiej zbrodni oraz pamiątki po minionych pokoleniach – i w zasadzie nic poza tym. Przez lata izraelskie wycieczki wędrowały szlakiem zagłady bądź podążały do miejsc ważnych dla kultury żydowskiej, skutecznie omijając współczesną Polskę i Polaków, często traktowanych jako organicznych antysemitów. Generalizując, przedstawiciele obu narodów postrzegają się wzajemnie przez pryzmat odczuć oraz skojarzeń negatywnych.

 

Przełamywaniu barier między Polakami i Żydami służyć miał Rok Polski w Izraelu 2008/2009. W jego ramach zorganizowano, przede wszystkim w Jerozolimie i Tel Avivie, szereg imprez przybliżających kulturę współczesnej Polski oraz wydarzeń nastawionych na artystyczną kooperację polsko-izraelską. Pośród licznych inicjatyw wartą uwagi była wystawa Good Night and Bad Luck, prezentowana w Artists’ House w Tel Avivie (5 III – 28 III 2009) oraz w Galerii Arsenał w Białymstoku (19 VI – 23 VIII 2009). Kuratorki projektu, Monika Szewczyk i Ketzia Alon, zaprosiły do udziału w projekcie trzy artystki izraelskie (Liliana Orbach, Vered Nissim, Noa Sadka) oraz trzech artystów polskich (Hubert Czerepok, Dominik Lejman, Marek Wasilewski).

 

czytaj dalej:

http://galeria-arsenal.pl/pliki/good-night-and-bad-luck-kamil-kopania_2009.06.19.pdf