en
Menu
Strona główna - Galeria Arsenał

DISCOURSKI

01.01.2002 - 01.01.2002 / 00:00:00

DISCOURSKI

01.01.2002 - 01.01.2002
Otwarcie: Otwarcie: 01.01.2002
A-
A+
Maria Janiszewska "W sztuce najbardziej interesuje mnie to, czego w niej nie rozumiem, być może pojawia się to wyłącznie w mojej głowie, ale to tym bardziej jest dla mnie interesujące! - mówi Marek Wasilewski, jeden z dwóch kuratorów wystawy Discourski!. - Cała wystawa pełna jest ironicznych dwuznaczności, dyskretnych niedomówień i paradoksów. Najbardziej na wystawie ucieszył mnie fakt, że w jednym przypadku sam dałem się złapać w sidła, które zastawiłem przy pomocy jednego z artystów..." Już sam tytuł wystawy powoduje pewne zamieszanie. Jeśli przyjmiemy, że nieistniejące słowo Discourski pochodzi od słowa dyskurs, to oznaczać ono musi myślenie, rozumowe ujmowanie rzeczywistości przeciwstawione poznaniu zmysłowemu i intuicji. Artyści obiecują nam zatem w pierwszym członie tytułu wystawy racjonalne podejście do rzeczywistości, które następnie unieważnione zostaje przez końcówkę "ski", która oznaczać może w języku angielskim słowo "narty" albo jest po prostu typową końcówką polskiego nazwiska, jak np. Kowalski. Na pierwszy rzut oka wystawa wydaje się stanowić logiczną, neokonceptualną, minimalistyczną całość. W niemal puste, czyste i białe wnętrze galerii wprowadzone zostały dyskretne, ascetyczne elementy, prace powściągliwe, nienarzucające się, angażujące bardziej intelekt niż zmysły widzów. Jednak w momencie, w którym następuje próba rozumowego pojęcia tych prac, okazuje się, że cała ta racjonalna koncepcja załamuje się w gąszczu przeciwstawnych komunikatów. Wszyscy pokazywani na tej wystawie artyści tworzą swoje prace w oparciu o najbliższe, otaczające ich fragmenty codziennej rzeczywistości. Fragmenty te podzielić można na te, które wyjęte są z banalności codziennej egzystencji, te, które zdają się cytować przekazy kultury popularnej, obecnej w kinie, telewizji i reklamie, oraz te, które w naturalny sposób komentują sytuację artysty w galerii. Do tego ostatniego kontekstu odwołuje się wideo Thorstena Goldberga pt. "Nudne przyjęcie". Na małym, ustawionym na podłodze monitorze zobaczyć możemy fragment stołu, który zarejestrowany został podczas jednego z wielu wernisaży, w których uczestniczył artysta. W kadrze jest tyle miejsca, że mieści się tam zaledwie kieliszek, niedopałki papierosów czy kawałek dłoni. Fragment mówi nam o całości. I tu zapewne dotykamy pewnej ważnej wspólnej cechy wszystkich prac z tej wystawy. Podsuwają one widzowi wybrany fragment realności, sugerując jego fantastyczne lub tajemnicze rozwinięcie w innych wymiarach, które wydają się tak samo prawdopodobne jak to, co nazywamy naszą rzeczywistością. Wideo "Quake" Gilesa Perry, który jest drugim kuratorem wystawy, powstało bezpośrednio w białostockiej galerii. Składa się ono z chłodnych, obiektywnych ujęć pokazujących wyludnioną galerię i zainstalowaną w niej wystawę. Co pewien czas budynek drży od niewielkiego trzęsienia ziemi, które uwiarygodnione jest upadającą na podłogę miotłą. Praca ta stoi samotnie pośrodku sali, w której kończy się biegnący przez całą galerię cykl prac Thorstena Goldberga pt. "Rachunki 2001/2002". Jest to kolekcja rachunków ze sklepów spożywczych, które konsekwentnie od wielu lat zbierane są przez artystę. Rachunki te tworzą swoisty dziennik konsumpcji i podróży, w którym widz konfrontowany jest z małym fragmentem rzeczywistości, który dostarcza podstaw do konstruowania jej dalej na własną rękę. Sofi Zezmer swoje lekkie, perfekcyjne obiekty tworzy z drutów telefonicznych, pozginanych nylonowych kabli, miękkich plastikowych rurek, różnego rodzaju sprężyn i wężyków. Jednocześnie doskonale znane i całkowicie obce, sterylne elementy tworzą mechaniczno-biologiczne organizmy, które wskazują na niewidoczne do tej pory potencjały ukryte w tych, zdawałoby się, zupełnie martwych materiałach. Równie niewielkie obiekty Łukasza Skąpskiego to prototypy niewprowadzonych do masowej produkcji nowych typów okularów, które zapewnić mają swoim użytkownikom lepsze, bardziej wygodne funkcjonowanie w świecie. Większość obiektów Skąpskiego posiada związek z rozwojem nowych utopijnych technologii optycznych, które umożliwią człowiekowi fizyczne i duchowe oświecenie, często nawet za cenę permanentnej utraty wzroku. Atmosferę ironicznej dwuznaczności posiada także znajdujący się w sąsiedztwie cykl fotografii Italo Zuffiego pt. "Mystery boy". Przedstawiają one młodego mężczyznę, który bawi się styropianowym pudełkiem. - Kto to jest? - pyta jedna strona pracy. - To tajemniczy chłopiec. - odpowiada druga. Ta odpowiedź, jak wiele innych, po raz kolejny nie dostarcza nam żadnej użytecznej informacji. Druga praca Italo Zuffiego to projekcja przedstawiająca tajemniczy kontur drzwi, które poruszają się tak, jakby odczuwały drgania przechodzących przez nie, niewidocznych na ekranie ludzi. Niewiele dowiemy się też z rysunków i projekcji Jorna Ebnera, choć obiecują one nam swoim uporządkowaniem racjonalny opis rzeczywistości. Kolekcje ogrodów rzeczywistych i wyimaginowanych, wykresy abstrakcyjnych przestrzeni opatrzone zostały politycznym komentarzem, który odsyła nasze skojarzenia do konkretnych miejsc na świecie, ale przez to praca zyskuje raczej niż traci na wieloznaczności. W centralnym miejscu galerii, w hallu powieszono małe, niemal niezauważalne zdjęcie Gilesa Perry pod tytułem "Fotografia anteny satelitarnej". Obrazek ten przedstawia okno zaniedbanego bloku mieszkalnego oraz przymocowaną do niego zardzewiałą antenę satelitarną. Ten widok odsyła nas do prac, które eksplorują obszar pomiędzy rzeczywistością dnia codziennego a światem pop kultury. Cykl zdjęć Marka Wasilewskiego "Good Morning Tokyo!" to trzy wyludnione pseudoklatki filmowe, miejskie pejzaże naznaczone obecnością człowieka, którego nie możemy tam zobaczyć. Ostatni w kolejności obraz jest projekcją prawdziwego kadru filmowego, na którym, w przesyconej agresją scenie, znany aktor Mel Gibson przykłada pistolet do głowy swojej ofiary. W pracy tej obserwujemy płynne przejście, w którym rzeczywistość uchwycona na fotografiach zamienia się w wyświetlaną z projektora fantazję. Wisząca tuż obok praca Gilesa Perry "Duende" opowiada historię niepokonanego kubańskiego boksera, który będąc u progu wielkiej światowej kariery, zrezygnował ze sportu. Historii tej towarzyszy zdjęcie bohatera, w którym bardziej uważny obserwator doszukać się może podobieństwa do amerykańskiego aktora Willa Smitha. Artysta nie wyjaśnia, czy jego historia jest prawdziwa, czy nie albo czy jest streszczeniem kolejnego filmowego scenariusza. Wideo Julie Henry pt. "X" atakuje nas znanym motywem muzycznym z "Gwiezdnych Wojen". Ekran monitora niemal w całości wypełniony jest twarzą czarnego chłopca zajętego grą komputerową. To skromne wideo przykuwa uwagę z niezwykłą siłą, która wynika ze zmiany sytuacji widza. To, co się dzieje, jest dla nas niewidoczne, widzimy jedynie tego, który obserwuje akcję gry, jesteśmy zatem wystawieni poza nawias relacji widz - obraz. Patrzymy na nią z zewnątrz, ale przecież jesteśmy uwikłani w nią na innym poziomie i nie możemy od niej uciec. Punktem centralnym tego wideo są oczy chłopca, który w przerażający sposób, całkowicie utożsamia się ze swoją fantazją. Slavoj Žižek w książce "Przekleństwo fantazji" pisze, że odpowiedź na pytanie, kto, gdzie i jak jest wpisany, jest daleka od oczywistości. Jeżeli nawet sam podmiot jest wpisany we własną narrację, nie stanowi to automatycznie jego punktu utożsamienia; najlepszym sposobem na nadanie temu paradoksowi konkretności jest parafraza standardowego zabezpieczenia, jakie pojawia się w napisach na taśmach filmowych: "jakiekolwiek podobieństwo do prawdziwych zdarzeń lub osób jest czysto przypadkowe" - oznacza to, że "wszelkie podobieństwo podmiotu do niego samego jest czysto przypadkowe". Wystawa Discourski! angażuje widza w pełną wieloznaczności grę, której reguły wykorzystują niejasne przejścia pomiędzy fałszem i rzeczywistością, kulturą i naturą, sztuką i codziennością. Nie dowiemy się od artystów, po której stronie w tej grze się opowiadają, bo sami chętnie obsadzają się w wielu rolach naraz.